-W czym mogę pomóc?- Spytał się ciemnooki.
-Jest może Liam Payne?
-Jasne. Wejdziesz?
Weszła z walizkami do tego jak sądziła cudownego domu, ale w środku on nie był taki cudowny jak na zewnątrz. Wszędzie były porozrzucane opakowania po jakimś śmieciowym jedzeniu i ubrania. Olivia najbardziej w świecie nienawidziła bałaganu, a ten widok przyprawiał ją o zawrót głowy. Wraz z tajemniczym chłopakiem weszła do salonu, który na pierwszy rzut oka wyglądał czyściej niż cała reszta domu, ale to tylko pozory.
-Li masz gościa.
Chłopak o mało co nie spadł z fotela, kiedy zobaczył swoją młodszą siostrę z walizkami w ręku.
-Co tutaj robisz?- Zapytał ze zdziwieniem.
-Zapomniałeś? Babcia kazała nam odrobić stracony czas i między innymi mamy ze sobą mieszkać. Nie martw się nie zauważysz mnie, będę dla ciebie niewidzialna tak jak zawsze to było.
Brat brunetki nie wiedział co ma powiedzieć. Spojrzał na przyjaciela, a ten tylko wzruszył ramionami. Liam wstał ze swojego miejsca i podszedł do swojej siostry, po czym złapał ją za rękę i pociągnął za sobą. Po drodze wziął walizki dziewczyny. Weszli do jakiegoś pomieszczenia.
-To jest twój pokój. Rozpakuj się i jak będziesz chciała to przyjdź do nas.
Olivia pokiwała głową na zgodę. Usłyszała dźwięk zamykających się drzwi. Nabrała dużo powietrza i sunęła się po ścianie. Znów płakała. Strasznie jej brakowało kochanej staruszki. Brakowało jej tego, że zawsze kiedy była smutna lub miała jakiś problem, to ona przychodziła do niej i przytulała ją. Śmierć jej babci była dla niej największym ciosem. Kiedy pierwszy raz po kilkunastu latach zobaczyła swojego brata to on był dla niej zupełnie obcą osobą. Spróbowała opanować łzy i wziąć się za rozpakowanie walizek. Ze łzami w oczach przeglądała wszystkie swoje ubrania i układała je w szafkach. Po kilku godzinach jej wszystkie rzeczy znalazły swoje miejsce w pokoju. Zmęczona dziewczyna położyła się na łóżku i próbowała usnąć, ale hałas dochodzący zza drzwi nie pozwalał jej w żaden sposób zasnąć. Olivia nie zamierzała iść do swojego brata i jego przyjaciół, gdyż najzwyczajniej nie miała na to ochoty. Teraz chciała tylko odpocząć całym dniu, ale jak można odpoczywać w takim hałasie. Brunetka aż do godziny 23:31 nie zmrużyła oka i tylko wpatrywała się w sufit, przywołując dawne wspomnienia z Paryża. Dopiero kiedy wszystkie krzyki w miarę ucichły Olivia mogła się spokojnie oddać w objęcia Morfeusza.
Nastał kolejny dzień. Zegar wybił godzinę siódmą, więc Olivia postanowiła wstać. Wyszła ze swojego pokoju i rozejrzała się dookoła. Wszędzie walało się jeszcze więcej śmieci niż poprzedniego dnia, a kuchnia wyglądała jakby przeszło przez nią tornado. Miała tego serdecznie dosyć, przecież nie mogła żyć w takich warunkach. Wyjęła z walizki trąbkę i stanęła na środku domu, po czym zaczęła trąbić. Momentalnie z pokoi pozostałych lokatorów wychyliły się ich jeszcze zaspane buzie.
-Co się dzieje?- Zapytał zaspany Liam.
-Pobudka śpiochy. Bierzemy się do pracy, bo nie zamierzam żyć w takim syfie.
-Ale jest dopiero 7 rano, a my jesteśmy śpiący.
-Koniec dyskusji. Za 5 minut macie mi się stawić w salonie, a raczej w czymś co go przypomina, inaczej będę zmuszona wyciągnąć drastyczne środki.
-Ale...-Powiedzieli chórem.
-Macie 5 minut i bez gadania.
Chłopaki jak poparzeni zaczęli się ubierać i w określonym czasie stawili się w salonie. Ustawili się na baczność w jednym rzędzie, po czym Olivia po wręczała im ściereczki, zmiotki oraz środki czystości i przydzieliła im miejsca do sprzątania, a ona sama zajęła się kuchnią. Chłopcy szybko się uwinęli ze sprzątaniem, więc przyszli do kuchni, aby pomóc brunetce. Wspólnie praca szła im bardzo szybko i wesoło. Zanim się spostrzegli kuchnia była już lśniąca i pachnąca. Zmęczeni po pracy udali się do salonu, aby odpocząć.
-Jeny jaki ja jestem zmęczony.- Marudził blondyn.
-A myślisz, że my nie? A tak pro po to my się jeszcze nie znamy. Jestem Zayn.
-Louis.
-Harry.
-Niall. Zjadłbym coś, bo głodny jestem.
-Ty zawsze jesteś głodny.- Powiedział brat Olivii.
Dziewczyna przyjrzała się im wszystkim bardzo dokładnie i w końcu zawiesiła swój wzrok na Harry'm. Wydawało się jej, że już skądś go zna. Czas mijał powoli. Chłopcy grali w jakieś gry na konsoli, a Olivia siedziała skulona i rozmyślała o swojej rodzinie. Dlaczego to ją musiało spotkać takie nieszczęście? To pytanie praktycznie cały czas obijało się o ściany jej myśli. W końcu wyszła z pomieszczenia i udała się na zewnątrz. Tylko Zayn zauważył jej nieobecność i wyszedł do niej.
-Coś się stało?- Spytał z troską.
-Nie, tylko musiałam się trochę przewietrzyć.
-Ta wasza babcia musiała być dla ciebie kimś bardzo ważnym
-Była moją jedyną rodziną jaką posiadałam. Zawsze mi pomagała.
-Ale przecież masz brata.
-Zawsze byłam dla niego niewidzialna, więc czemu miałoby się to teraz zmienić?- Dziewczyna spojrzała się na ciemnookiego i posłała mu skromny uśmiech.
Zrobiło się jej zimno, ale nie chciała jeszcze wracać do środka. Zayn to zauważył i otulił ją swoją bluzą. To właśnie jemu powiedziała jak się czuła przez te wszystkie lata, kiedy jej brat nie chciał jej znać. Wrócili do środka, ale Olivia nie chciała już wracać do reszty, więc poszła do swojego pokoju. W tym czasie chłopaki zachowywali się jak w dżungli. Zayn stanął w drzwiach i się temu wszystkiemu przyglądał.
-Może się uspokoicie trochę!- Krzyknął tak, że wszyscy spojrzeli w jego stronę z przerażeniem. Mulat prawie wcale nie podnosił na nich głosu, a nawet można powiedzieć, że nigdy na nich nie krzyczał, więc dlaczego robi to teraz? Czy to ma jakiś związek z pojawieniem się w ich życiu siostry Liam'a?- Zachowujecie się jak stado baranów.
-Zayn słońce czy ty jesteś chory?- Spytał się Louis, przykładając swoją dłoń do czoła Mulata.
-Louis nie wygłupiaj się.- Po tych słowach i on opuścił całe towarzystwo i poszedł do siebie. Rozłożył się na łóżku i myślał, jak mógłby pomóc Olivii, żeby nie czuła się smutna. Teraz jego celem było sprawić, aby na twarzy tej dziewczyny zawsze gościł uśmiech. Był gotowy zrobić dla niej wszystko, gdyż po prostu zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia...
-To jest twój pokój. Rozpakuj się i jak będziesz chciała to przyjdź do nas.
Olivia pokiwała głową na zgodę. Usłyszała dźwięk zamykających się drzwi. Nabrała dużo powietrza i sunęła się po ścianie. Znów płakała. Strasznie jej brakowało kochanej staruszki. Brakowało jej tego, że zawsze kiedy była smutna lub miała jakiś problem, to ona przychodziła do niej i przytulała ją. Śmierć jej babci była dla niej największym ciosem. Kiedy pierwszy raz po kilkunastu latach zobaczyła swojego brata to on był dla niej zupełnie obcą osobą. Spróbowała opanować łzy i wziąć się za rozpakowanie walizek. Ze łzami w oczach przeglądała wszystkie swoje ubrania i układała je w szafkach. Po kilku godzinach jej wszystkie rzeczy znalazły swoje miejsce w pokoju. Zmęczona dziewczyna położyła się na łóżku i próbowała usnąć, ale hałas dochodzący zza drzwi nie pozwalał jej w żaden sposób zasnąć. Olivia nie zamierzała iść do swojego brata i jego przyjaciół, gdyż najzwyczajniej nie miała na to ochoty. Teraz chciała tylko odpocząć całym dniu, ale jak można odpoczywać w takim hałasie. Brunetka aż do godziny 23:31 nie zmrużyła oka i tylko wpatrywała się w sufit, przywołując dawne wspomnienia z Paryża. Dopiero kiedy wszystkie krzyki w miarę ucichły Olivia mogła się spokojnie oddać w objęcia Morfeusza.
Nastał kolejny dzień. Zegar wybił godzinę siódmą, więc Olivia postanowiła wstać. Wyszła ze swojego pokoju i rozejrzała się dookoła. Wszędzie walało się jeszcze więcej śmieci niż poprzedniego dnia, a kuchnia wyglądała jakby przeszło przez nią tornado. Miała tego serdecznie dosyć, przecież nie mogła żyć w takich warunkach. Wyjęła z walizki trąbkę i stanęła na środku domu, po czym zaczęła trąbić. Momentalnie z pokoi pozostałych lokatorów wychyliły się ich jeszcze zaspane buzie.
-Co się dzieje?- Zapytał zaspany Liam.
-Pobudka śpiochy. Bierzemy się do pracy, bo nie zamierzam żyć w takim syfie.
-Ale jest dopiero 7 rano, a my jesteśmy śpiący.
-Koniec dyskusji. Za 5 minut macie mi się stawić w salonie, a raczej w czymś co go przypomina, inaczej będę zmuszona wyciągnąć drastyczne środki.
-Ale...-Powiedzieli chórem.
-Macie 5 minut i bez gadania.
Chłopaki jak poparzeni zaczęli się ubierać i w określonym czasie stawili się w salonie. Ustawili się na baczność w jednym rzędzie, po czym Olivia po wręczała im ściereczki, zmiotki oraz środki czystości i przydzieliła im miejsca do sprzątania, a ona sama zajęła się kuchnią. Chłopcy szybko się uwinęli ze sprzątaniem, więc przyszli do kuchni, aby pomóc brunetce. Wspólnie praca szła im bardzo szybko i wesoło. Zanim się spostrzegli kuchnia była już lśniąca i pachnąca. Zmęczeni po pracy udali się do salonu, aby odpocząć.
-Jeny jaki ja jestem zmęczony.- Marudził blondyn.
-A myślisz, że my nie? A tak pro po to my się jeszcze nie znamy. Jestem Zayn.
-Louis.
-Harry.
-Niall. Zjadłbym coś, bo głodny jestem.
-Ty zawsze jesteś głodny.- Powiedział brat Olivii.
Dziewczyna przyjrzała się im wszystkim bardzo dokładnie i w końcu zawiesiła swój wzrok na Harry'm. Wydawało się jej, że już skądś go zna. Czas mijał powoli. Chłopcy grali w jakieś gry na konsoli, a Olivia siedziała skulona i rozmyślała o swojej rodzinie. Dlaczego to ją musiało spotkać takie nieszczęście? To pytanie praktycznie cały czas obijało się o ściany jej myśli. W końcu wyszła z pomieszczenia i udała się na zewnątrz. Tylko Zayn zauważył jej nieobecność i wyszedł do niej.
-Coś się stało?- Spytał z troską.
-Nie, tylko musiałam się trochę przewietrzyć.
-Ta wasza babcia musiała być dla ciebie kimś bardzo ważnym
-Była moją jedyną rodziną jaką posiadałam. Zawsze mi pomagała.
-Ale przecież masz brata.
-Zawsze byłam dla niego niewidzialna, więc czemu miałoby się to teraz zmienić?- Dziewczyna spojrzała się na ciemnookiego i posłała mu skromny uśmiech.
Zrobiło się jej zimno, ale nie chciała jeszcze wracać do środka. Zayn to zauważył i otulił ją swoją bluzą. To właśnie jemu powiedziała jak się czuła przez te wszystkie lata, kiedy jej brat nie chciał jej znać. Wrócili do środka, ale Olivia nie chciała już wracać do reszty, więc poszła do swojego pokoju. W tym czasie chłopaki zachowywali się jak w dżungli. Zayn stanął w drzwiach i się temu wszystkiemu przyglądał.
-Może się uspokoicie trochę!- Krzyknął tak, że wszyscy spojrzeli w jego stronę z przerażeniem. Mulat prawie wcale nie podnosił na nich głosu, a nawet można powiedzieć, że nigdy na nich nie krzyczał, więc dlaczego robi to teraz? Czy to ma jakiś związek z pojawieniem się w ich życiu siostry Liam'a?- Zachowujecie się jak stado baranów.
-Zayn słońce czy ty jesteś chory?- Spytał się Louis, przykładając swoją dłoń do czoła Mulata.
-Louis nie wygłupiaj się.- Po tych słowach i on opuścił całe towarzystwo i poszedł do siebie. Rozłożył się na łóżku i myślał, jak mógłby pomóc Olivii, żeby nie czuła się smutna. Teraz jego celem było sprawić, aby na twarzy tej dziewczyny zawsze gościł uśmiech. Był gotowy zrobić dla niej wszystko, gdyż po prostu zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia...
______________________________________________________________
Hej kochani! To jak wam się podoba rozdział 4? Męczyłam go jakieś 3 dni i w końcu mi się udało go napisać. Dziękuje za komentarze i oczywiście liczę na więcej, hehe...;D
Prawdopodobnie w najbliższym czasie zrobię konkurs literacki lub inny, więc obserwujcie czy nic się nie dzieje czasem na blogu. A teraz czekam na wasze opinie.
Kocham was...
Bay...<33333