Wróciłem do domu. Wyłączyłem silnik samochodu i zacząłem wspominać dzisiejszy dzień, a raczej dzisiejszy wieczór. Kiedy tylko zamknąłem oczy widziałem Bri w tej pięknej sukni i z uśmiechem na twarzy. To spowodowało, że mimowolnie zacząłem się uśmiechać do siebie. Wysiadłem z auta i powędrowałem do domu. Wszedłem do środka i rozebrałem się z kurtki. W ciemnościach zauważyłem sylwetki dwóch osób. Zaświeciłem światło i zobaczyłem Harry'ego całującego się z dziewczyną, ale to nie była Justine. Kiedy tylko mnie zobaczyli, pożegnali się ze sobą. Hazza miał na twarzy ogromnego banana, natomiast ja miałem buzię otwartą tak szeroko, że zaraz by mi do niej mucha wpadła.
-Cześć stary. Jak tam bal?- Spytał Loczek, a ja w ogóle go nie słuchałem, byłem zajęty tym co właśnie zobaczyłem.
-Co?- Powiedziałem, kiedy tylko się ocknąłem.
-Pytałem się jak bal?
-Dobrze. Możesz mi powiedzieć, co to za dziewczyna?
-Nie wiem. Nie pamiętam.
-Aha.- Trochę mnie zamurowało to co właśnie usłyszałem.- Co ty wyprawiasz?
-Ale o co ci chodzi? Jestem dorosły i mogę spotykać się z kim chcę.
-Sypiasz z kim popadnie. To jak niby jest między tobą a Justine?
-Mnie i Jus łączy to samo, co mnie i tą dziewczynę, która właśnie wyszła.- Powiedział to z taką obojętnością, że bym go zaraz udusił.-Wiesz co Malik idź się prześpij i nie zawracaj mi dupy, dobra?
Nie odpowiedziałem. Byłem w tej chwili wściekły na Harry'ego. Chciałem, aby jak najszybciej znikł mi z oczu, więc zrobiłem jak mi powiedział. Poszedłem do swojego pokoju , rzuciłem się na łóżko i zasnąłem. Za kilka dni wyjeżdżamy na jakiś koncert i pewnie od dzisiaj aż do naszego powrotu nie będę widział Bri. Muszę się z tym pogodzić.
-Dobrze. Możesz mi powiedzieć, co to za dziewczyna?
-Nie wiem. Nie pamiętam.
-Aha.- Trochę mnie zamurowało to co właśnie usłyszałem.- Co ty wyprawiasz?
-Ale o co ci chodzi? Jestem dorosły i mogę spotykać się z kim chcę.
-Sypiasz z kim popadnie. To jak niby jest między tobą a Justine?
-Mnie i Jus łączy to samo, co mnie i tą dziewczynę, która właśnie wyszła.- Powiedział to z taką obojętnością, że bym go zaraz udusił.-Wiesz co Malik idź się prześpij i nie zawracaj mi dupy, dobra?
Nie odpowiedziałem. Byłem w tej chwili wściekły na Harry'ego. Chciałem, aby jak najszybciej znikł mi z oczu, więc zrobiłem jak mi powiedział. Poszedłem do swojego pokoju , rzuciłem się na łóżko i zasnąłem. Za kilka dni wyjeżdżamy na jakiś koncert i pewnie od dzisiaj aż do naszego powrotu nie będę widział Bri. Muszę się z tym pogodzić.
***
Minęły dwa tygodnie od czasu kiedy ostatni raz widziałem Bri. Od tamtego czasu też wiele się zmieniło w naszym domu. Harry rozstał się z Justine, sprawiając jej przy tym ból, przez co Blanka tylko czeka aż będzie mogła się na nim zemścić. Obiecałem, że jej pomogę. W ogóle ona i Liam znowu się kłócą. Również Olivia z Louis'em ostatnio się pokłócili, a o co? O to że Louis kocha bardziej marchewki niż ją. Tak tylko mówią, ale pewnie poszło o coś innego. Dowiedziałem się że Bri wróciła do swojego byłego. Czyli w naszym domu same smutne twarze. No może oprócz Nialla, któremu uśmiech nie schodzi od rana do nocy. Zaczynam się zastanawiać co, a raczej kto sprawił, że on znów jest taki radosny. Tak sobie myślałem nad tym wszystkim i wtedy poczułem niesamowity smród.
-Niall człowieku co ty jadłeś?- Mówiłem zasłaniając sobie nos.
-Żelki.- Uśmiechnął się do mnie blondas, a ja strzeliłem minę WTF.- Nie słuchałeś mnie, jak do ciebie mówię, więc musiałem jakoś zareagować.- Wytłumaczył się po chwili.
-No dobrze. To co do mnie mówiłeś?
-Zayn ja się chyba zakochałem.-Zamurowało mnie.
-W kim, kiedy, gdzie, jak, co?
-W tej dziewczynie, no wiesz... Tej na którą wpadłem przed tym ośrodkiem, w którym mamy pomagać przez jeden dzień i pracować z dziećmi. W dzień naszego powrotu z koncertu.
-Ale jak to się w niej zakochałeś? Przecież widziałeś ją tylko raz.
-Mimo to ja ją kocham.
-Masz raka.-Powiedział bez owijania w bawełnę mój lekarz.
-Że co?!-Byłam trochę zdziwiona.- Ale jak to...
-Na szczęście to nic poważnego.
-Pan sobie żartuje, prawda?!- Spytałam z ironią.- Od kiedy rak to nic poważnego?! Może mi to pan wytłumaczyć!
-Źle mnie pani zrozumiała. Chodzi mi o to, że można go wyleczyć i będzie pani zdrowa. Tylko to wymaga wyjazdu za granicę i pieniędzy.
-A jakże inaczej! Bez pieniędzy nic się teraz nie załatwi!
-Będzie musiała pani wyjechać do Londynu...
I tak właśnie znalazłam się w Londynie. Banalnie, nieprawdaż? Żeby było ciekawiej dodam tylko tyle, że na lotnisku spotkałam te gwiazdki, za którymi szaleją wszystkie dziewczyny. Ciekawe, co nie? Nie będę się na ich temat zbytnio rozgadywać. W skrócie powiem wam tyle: pięciu imbecyli z wielkim ego, którzy myślą, że są pępkiem świata. To tyle o tym sławnym wśród nastolatek... Zaraz zaraz, przecież też jestem nastolatką, a jakoś mi nie odbija na widok One Diection.(do czasu...) Tak nazywają się ci idioci. Oczywiście przepraszam jeśli kogoś tym obraziłam czy coś. Może zostawmy ich już w spokoju i przejdźmy dalej. Klinika, w której miałam być leczona, niczym nie przypominała tych z Polski. Może dlatego że mają nowszy sprzęt. Lekarze jeszcze raz przejrzeli moje wyniki badań, po czym stwierdzili:
-Ma pani szczęście, że tak szybko to wykryto. Za kilka tygodni mogłoby być gorzej i już nie miałaby pani szans na wyzdrowienie.
"Bardzo dziękuje za takie pocieszenie, od razu czuje się lepiej". Błagam was, czy ten koleś siebie słyszy? Uwaga! Jeśli chcesz wpaść w większego doła niż dotychczas idź do lekarza, on na pewno jakoś temu zaradzi.
-Czyli że wyzdrowieje?- Jakaż ja jestem miła, ale to tylko dlatego że ten lekarz jest taki seksi.
-Oczywiście. Przez pewien czas będzie dostawać pani chemię- chemia to jest pomiędzy mami skarbie- ale jeśli to nie pomoże to...
-Mówił pan, że wyzdrowieje a nagle w tym wszystkim pojawia się jakieś "ale"?!- Nie wytrzymałam, a obiecałam sobie, że będę miła. Ale jak tu być miłym dla takich ludzi, przecież to jest jakiś idiota.
-Spokojnie. Po prostu jeśli chemia nie pomoże, to- a ten dalej swoje- będziemy musieli zrobić przeszczep.
-No to mnie pan uspokoił.- Czujecie ten sarkazm.
Ja się wam pytam, skąd biorą takich ludzi?! Po godzinnej "rozmowie" z "lekarzem" wyszłam wreszcie z tego budynku, do którego muszę chodzić regularnie. Wy jeszcze nie wiecie gdzie się zatrzymałam. Tutaj kolejna ciekawostka, zupełnie jak z jakiegoś filmu czy książki. Mieszkam u mojej kochaniutkiej cioci. Aż mi się rzygać chcę, kiedy pomyśle sobie, że będę musiała znosić jej uroczą córunie i jej ciągłe gadanie o wspomnianym wcześniej przeze mnie zespole. Ona mówi o nich jakby zjadła encyklopedie, a ja słyszę jedynie tyle: bla bla bla bla bla... Będąc jeszcze przed kliniką wyjęłam telefon z kieszeni i zadzwoniłam po mojego tymczasowego opiekuna. Tak pro po trzeba by było poinformować mamusie, że doleciałam cała i zdrowa. Z resztą jeszcze zdążę to zrobić. Mam taką nadzieje. Rozmawiałam z ciocią przez telefon, kiedy wpadłam na jakiegoś przechodnia. No pięknie, jeszcze tego brakowało. Czy oni są wszędzie?
-Przepraszam, nie zauważyłam cię.- Ledwo te słowa przeszły mi przez gardło.
-Nic nie szkodzi.- Wyszczerzył te swoje kły jak koń i zadowolony. Człowieku czy ty myślisz, że zrobisz minę jak koń Rafał i już jesteś piękny? Niestety muszę cię rozczarować.-Jestem Niall.
-Tak wiem.- Bosz mówią o tobie i o tych tutaj na każdym kroku, więc trudno nie wiedzieć kim jesteś. Hallo!
-No jasne. A ty jak masz na imię?
Kiedy ten niebieskooki blondynek... zaraz rzygnę. Ale o co chodzi? O to że całą sytuacje uratowała ciocia. Pierwszy raz cieszyłam się z jej przybycia.
-Chętnie bym jeszcze z tobą porozmawiała, ale ciocia już po mnie przyjechała i muszę iść.-Ale ze mnie genius.
Pobiegłam szybko do samochodu cioci.
-Witaj skarbie. Jak ci minął lot?- To pierwsze słowa, które usłyszałam od siostry mamy.
Obiecałam że będę grzeczna i miła (dla wybranych), więc obraźliwe komentarze zachowałam dla siebie.
-Dobrze, ale jestem trochę zmęczona. Możemy już jechać?
I to by było na tyle. Teraz przez tego blondyna, o tych pięknych niebieskich tęczówkach nie mogę spać. Może to się zmieni...
-Niall człowieku co ty jadłeś?- Mówiłem zasłaniając sobie nos.
-Żelki.- Uśmiechnął się do mnie blondas, a ja strzeliłem minę WTF.- Nie słuchałeś mnie, jak do ciebie mówię, więc musiałem jakoś zareagować.- Wytłumaczył się po chwili.
-No dobrze. To co do mnie mówiłeś?
-Zayn ja się chyba zakochałem.-Zamurowało mnie.
-W kim, kiedy, gdzie, jak, co?
-W tej dziewczynie, no wiesz... Tej na którą wpadłem przed tym ośrodkiem, w którym mamy pomagać przez jeden dzień i pracować z dziećmi. W dzień naszego powrotu z koncertu.
-Ale jak to się w niej zakochałeś? Przecież widziałeś ją tylko raz.
-Mimo to ja ją kocham.
-Vanessa (nowa bohaterka)-
Leżałam sobie na łóżku i myślałam o tym idiocie, który się tak szczerzył. Nie wiem co on miał takiego w sobie, ale nie mogłam o nim zapomnieć, mimo że go nie lubiłam, myślałam o nim cały czas bez przerwy. Ale może opowiem wam jak się w ogóle tutaj znalazłam. Wiecie jak to jest, kiedy wszystko nam się układa, a chwilę później dwa słowa rujnują całe te nasze szczęście, które było w nas? Te dwa słowa sprawiły, że cała radość jaką posiadałam, ulotniła się ze mnie, z czasem ich wypowiedzenia. I nie mówię tutaj w cale o rozstaniu ze swoim ukochanym i słowach "zostańmy przyjaciółmi". O nie nie. Mówię o zupełnie innych słowach a mianowicie o: -Masz raka.-Powiedział bez owijania w bawełnę mój lekarz.
-Że co?!-Byłam trochę zdziwiona.- Ale jak to...
-Na szczęście to nic poważnego.
-Pan sobie żartuje, prawda?!- Spytałam z ironią.- Od kiedy rak to nic poważnego?! Może mi to pan wytłumaczyć!
-Źle mnie pani zrozumiała. Chodzi mi o to, że można go wyleczyć i będzie pani zdrowa. Tylko to wymaga wyjazdu za granicę i pieniędzy.
-A jakże inaczej! Bez pieniędzy nic się teraz nie załatwi!
-Będzie musiała pani wyjechać do Londynu...
I tak właśnie znalazłam się w Londynie. Banalnie, nieprawdaż? Żeby było ciekawiej dodam tylko tyle, że na lotnisku spotkałam te gwiazdki, za którymi szaleją wszystkie dziewczyny. Ciekawe, co nie? Nie będę się na ich temat zbytnio rozgadywać. W skrócie powiem wam tyle: pięciu imbecyli z wielkim ego, którzy myślą, że są pępkiem świata. To tyle o tym sławnym wśród nastolatek... Zaraz zaraz, przecież też jestem nastolatką, a jakoś mi nie odbija na widok One Diection.(do czasu...) Tak nazywają się ci idioci. Oczywiście przepraszam jeśli kogoś tym obraziłam czy coś. Może zostawmy ich już w spokoju i przejdźmy dalej. Klinika, w której miałam być leczona, niczym nie przypominała tych z Polski. Może dlatego że mają nowszy sprzęt. Lekarze jeszcze raz przejrzeli moje wyniki badań, po czym stwierdzili:
-Ma pani szczęście, że tak szybko to wykryto. Za kilka tygodni mogłoby być gorzej i już nie miałaby pani szans na wyzdrowienie.
"Bardzo dziękuje za takie pocieszenie, od razu czuje się lepiej". Błagam was, czy ten koleś siebie słyszy? Uwaga! Jeśli chcesz wpaść w większego doła niż dotychczas idź do lekarza, on na pewno jakoś temu zaradzi.
-Czyli że wyzdrowieje?- Jakaż ja jestem miła, ale to tylko dlatego że ten lekarz jest taki seksi.
-Oczywiście. Przez pewien czas będzie dostawać pani chemię- chemia to jest pomiędzy mami skarbie- ale jeśli to nie pomoże to...
-Mówił pan, że wyzdrowieje a nagle w tym wszystkim pojawia się jakieś "ale"?!- Nie wytrzymałam, a obiecałam sobie, że będę miła. Ale jak tu być miłym dla takich ludzi, przecież to jest jakiś idiota.
-Spokojnie. Po prostu jeśli chemia nie pomoże, to- a ten dalej swoje- będziemy musieli zrobić przeszczep.
-No to mnie pan uspokoił.- Czujecie ten sarkazm.
Ja się wam pytam, skąd biorą takich ludzi?! Po godzinnej "rozmowie" z "lekarzem" wyszłam wreszcie z tego budynku, do którego muszę chodzić regularnie. Wy jeszcze nie wiecie gdzie się zatrzymałam. Tutaj kolejna ciekawostka, zupełnie jak z jakiegoś filmu czy książki. Mieszkam u mojej kochaniutkiej cioci. Aż mi się rzygać chcę, kiedy pomyśle sobie, że będę musiała znosić jej uroczą córunie i jej ciągłe gadanie o wspomnianym wcześniej przeze mnie zespole. Ona mówi o nich jakby zjadła encyklopedie, a ja słyszę jedynie tyle: bla bla bla bla bla... Będąc jeszcze przed kliniką wyjęłam telefon z kieszeni i zadzwoniłam po mojego tymczasowego opiekuna. Tak pro po trzeba by było poinformować mamusie, że doleciałam cała i zdrowa. Z resztą jeszcze zdążę to zrobić. Mam taką nadzieje. Rozmawiałam z ciocią przez telefon, kiedy wpadłam na jakiegoś przechodnia. No pięknie, jeszcze tego brakowało. Czy oni są wszędzie?
-Przepraszam, nie zauważyłam cię.- Ledwo te słowa przeszły mi przez gardło.
-Nic nie szkodzi.- Wyszczerzył te swoje kły jak koń i zadowolony. Człowieku czy ty myślisz, że zrobisz minę jak koń Rafał i już jesteś piękny? Niestety muszę cię rozczarować.-Jestem Niall.
-Tak wiem.- Bosz mówią o tobie i o tych tutaj na każdym kroku, więc trudno nie wiedzieć kim jesteś. Hallo!
-No jasne. A ty jak masz na imię?
Kiedy ten niebieskooki blondynek... zaraz rzygnę. Ale o co chodzi? O to że całą sytuacje uratowała ciocia. Pierwszy raz cieszyłam się z jej przybycia.
-Chętnie bym jeszcze z tobą porozmawiała, ale ciocia już po mnie przyjechała i muszę iść.-Ale ze mnie genius.
Pobiegłam szybko do samochodu cioci.
-Witaj skarbie. Jak ci minął lot?- To pierwsze słowa, które usłyszałam od siostry mamy.
Obiecałam że będę grzeczna i miła (dla wybranych), więc obraźliwe komentarze zachowałam dla siebie.
-Dobrze, ale jestem trochę zmęczona. Możemy już jechać?
I to by było na tyle. Teraz przez tego blondyna, o tych pięknych niebieskich tęczówkach nie mogę spać. Może to się zmieni...
__________________________________________________
Hej! Melduje że rozdział 9 już jest. Taki długaśny wyszedł, ale to dlatego że złączyłam dwa rozdziały w jeden. (Bo to oczami Vanessy miało być na innym blogu, ale w końcu i tak usunęłam tamtego bloga.) Nie spodziewajcie się, że kolejny rozdział będzie równie długi. Ogólnie rozdział mi się podoba, a zwłaszcza ten seksi lekarz.:D
A jak wam się podoba ten rozdział? Czekam na wasze opinie.
Kocham was...
Bay...<33333
Seksi lekarz rządzi! Padłam jak zobaczyłam tamto zdjęcie xD :P
OdpowiedzUsuńA rozdział świetny <3
http://faith-hope-love-opowiadania.blogspot.com/
Ta lekarz naprawdę seksi! Rozdział jest cudny!!
OdpowiedzUsuńCzekam na nn!!!
Jebłam... przy tym zdjęciu XD Super, genialny rozdział <33 Czekam na NN :*
OdpowiedzUsuńUuu nowa bohaterka. Szkoda, że Bri wróciła do Max'a. Aaa lekarz świetny. Cyba sobie zaraz złamię nogę i pójdę się do niego zapisać, aby mnie wyleczył. :)
OdpowiedzUsuńCzekam na next. ;)
Mi rozdział jak zawsze się podoba. ;)
OdpowiedzUsuńExtra jest i takii dłuuuugiiii.; ]]
Matkooo!!! Tylko szkoda, że Bri wróciła do tego idiotty.!!
Ona musi być z Zaynem. Koniec kropka.!!
Czekam z niecierpliwością na następnyy.; ]
PS. Dzięki za komentarze do bloga.; ***
Ekstra
OdpowiedzUsuńseksi lekarz :D Zawsze spoko :DD Oo, zapowiada się romans Horana. *.* :D
OdpowiedzUsuńBri - bez komentarza...
Czekam na nowy rozdział ;)
Całuję. ;*
Rozdział wspaniały , przepraszam że nie dodwałam wczeniej , ale szkoła mnie wykańcza powoli ;/ jak zwykle wspaniale , czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńLekarz wymiata ;D
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału - świetny .
Już lubię tą nową bohaterkę xD
Wspaniały roździał ;))0
OdpowiedzUsuńNo, widzę, że piszesz więc zabieram się za czytanie :3
OdpowiedzUsuńU mnie pierwszy rozdział ^^ Zapraszam http://directioner-fan-fiction.blogspot.com/
Bardzo fajnie piszesz, przeczytałam tylko kawałek, ale bardzo mi się podoba
OdpowiedzUsuńhttp://natolatekswiat.blogspot.com/
Zajebisty rozdział
OdpowiedzUsuńprosze wpadnij do mnie http://whilelivewereyoungonedirection.blogspot.com/ jak ci się spodoba obserwuj
Nie żebym przepadała na one direction ale blog fajny , ciekawe opowiadanie :) *
OdpowiedzUsuńOdwiedź : http://photoloveyouu.blogspot.com/
Uuuuuu....... ale szekszi ten jej lekarz.....
OdpowiedzUsuńRozdział zajefajny!!!!!! A ten koń Rafał mnie rozwalił (zaraz po lekarzu, bo jego to chyba nic nie przebije XD)
Czekam nn!!!!! Szybko!!!
Nowa postać :DD Fajnie jestem jej ciekawe
OdpowiedzUsuńwww.love-me4-ever.blogspot.com